LUDWIK TIECK / Głos muzyki

Pierwsze było słowo. Głębiny odwieczne
Spalone żądaniem w namiętnej pożodze,
Miłość słowo słowo związawszy zamieniła w żądze.
Jasne się oczy otwarły, śpiące przedtem.

Tęsknym lękom, drżeniom radosnym wywołać
Na oblicze święte duszy łzy przejrzyste,
Aż zewsząd zabrzmią pożądaniem siły ich wszystkie
I pytaniem, czy w sobie pogrążyć się zdoła.

I znikły cierpienia zniesione przez szczęście,
W jądrze cichości rozkosz znalazła siebie,
Słowo lotne anioły muzyki przyjęło.

Odeszły, a piękne było ich odejście.
Wspomnij na obraz Boga, gdy woła ciebie,
I świętą mowę słyszysz, Jego dzieło.

Sonety na cześć muzyki, ale też na cześć Boga i Henrietty
Rekomendacja: Grażyna Łyżwińska